GKS SHR Wojcieszyce - strona oficjalna

   Już od pierwszych minut nasz zespół czuł się dobrze na boisku i mimo, że lekką optycznie przewagę mieli goście to nasz zespół (cały zespół) rozsądnie grający w defensywie spokojnie radził sobie z atakami rywali. Doświadczeni zawodnicy Toromy nie potrafili stworzyć sobie dogodnej sytuacji do strzelenia bramki. W 20 min. miała miejsce wzorcowa akcja. W obronie podanie przecina Artur Kubas i podaje z pierwszej piłki do Krzyśka Baja, ten przez ułamek sekundy rozejrzał się i posłał świetną krosową piłkę na lewą stronę do Damiana Pawłowskiego a "Pyda" po dobrym przyjęciu piłki wrzuca ją "na nos" do Daniela Tabaki, który uprzedził interweniującego obrońcę i strzałem głową w krótki róg wyprowadza nasz zespół na prowadzenie. Jest 1-0. Goście próbują się zrewanżować i niewiele brakowało a ta sztuka udałaby im się. Po niepewnej interwencji Mateusza Purola do odbitej piłki dopada pomocnik gości, ale po jego strzale z dwóch metrów z dość ostrego kąta piłka przelatuje obok bramki. Goście przestają panować przede wszystkim nad swoimi nerwami. Kapitan Toromy po typowo boiskowej wymianie zdań postanowił opluć Łukasza Burzawę i mimo, że "Burza" pokazał oplutą koszulkę sędziemu ten nie zdecydował się zareagować. Szkoda. Chwilę później SHR ma kolejną szansę, ale tym razem Daniel nie zdołał pokonać bramkarza a w trakcie akcji zawodnik gości przebiegł się po jego ręce (nie było to celowe) i do końca pierwszej połowy "Tabaś" grał mimo, że nie mógł wyprostować prawej ręki.  Do przerwy wynik się nie zmienił i do szatni SHR schodzi ze skromnym, jednobramkowym prowadzeniem. 

Druga połowa to prawdziwe wejście smoka, a może raczej wejście "Okonia". Tuż po wznowieniu gry, co było wcześniej ustalone piłkę "na zapalenie płuc" dostaje Karol Leszczyk. Wygrał pojedynek biegowy z szybkim pomocnikiem Toromy i zagrał piłkę wzdłuż bramki do Damiana Pawłowskiego, który przytomnym strzałem zdobywa gola. Jest 2-0. Goście nie zdążyli się otrząsnąć a otrzymali kolejny cios, po którym się już nie podnieśli. Krzysiek Baj zdecydował się na przebojową akcję z lewej strony i po wymanewrowaniu trzech przeciwników zagrał do nadbiegającego przed bramkę przeciwnika Karola Leszczyka, "Okoń" nie trafił czysto w piłkę ale na szczęście wyszło z tego podanie do Daniela Tabaki, który strzałem przy lewym słupku pokonuje golkipera z Torzymia. Jest 47 minuta i SHR prowadzi 3-0. Z drugiej strony w 58 min. goście marnują dobrą okazję, gdy piłkę sprzed bramki, ale nie zmierzającą do niej wybija mający świetny początek sezonu Marcin Soszka (jedyny moment do którego mógłbym się przyczepić, to pierwsza połowa meczu w Janczewie, ale tam wszyscy zagrali słabo). W 65 min. po faulu na Danielu Tabace sędzio wskazał na rzut karny, którego sam poszkodowany nie wykorzystał strzelając niezbyt mocno i w dodatku na najwygodniejszej dla bramkarza pozycji. W 72 min. kolejna bramka dla SHR-u. Po ładnym zagraniu ze środka pola (Adaś Frątczak) sam na sam z bramkarzem znajduje się drugi nasz napastnik, Łukasz Burzawa i pewnym strzałem pokonuje przeciwnika. Jest 4-0. SHR nadal naciera a Toroma - tak jak nasi olimpijczycy - nie wie co się stało. W 76 min. po składnej akcji napastnik Toromy uderza w poprzeczkę. W 80 min. po asyście od Krzyśka Baja hat-tricka, tym razem nie klasycznego kompletuje Daniel Tabaka. Jest 5-0. Było jeszcze wiele akcji, z których SHR mógłby zdobyć bramkę ale nie sposób ich opisać, gdyż relacja byłaby zbyt długa. Jest jedna akcja, której nie powstydziłyby się najlepsze drużyny nie tylko w kraju. Po rozegraniu piłki w środku pola piłkę na prawej stronie otrzymał Krzysiek Baj i będąc około 25 metrów od bramki przy linii bocznej doskonale wrzuca wydawałoby się, że na głową do będącego w polu karnym Karola Leszczyka, ale "Okoń" lubi niekonwencjonalnie rozwiązywać takie sytuacje i pięknie złożył się do strzału nożycami. Niestety piłka o centymetry przeleciała nad poprzeczką jakby był ze dwa metry dalej, to byłaby w sieci! Wszyscy tylko złapali się za głowy a w tym momencie bardzo dumny był obserwujący ten mecz jego tata, Krzysztof Leszczyk notabene jeden z niewielu rodowitych mieszkańców Wojcieszyc, który reprezentował SHR wtedy, gdy nasz klub grał w trzeciej lidze (na trzecim poziomie rozgrywek, nie tak jak teraz czwartym). Mecz zakończył się zasłużonym zwycięstwem naszej ekipy, która grała dobrze w każdej formacji. Trochę szczęścia mieliśmy też w obronie, która po raz pierwszy od prawie roku (ostatni taki mecz 10 września z Gwiazda w Lubczynie 0-2) zagrała "na zero z tyłu". Jeśli chodzi o ofensywę to okazało się, że była na tyle skuteczna, aby zdobyć pokaźną liczbę bramek a przy okazji wszyscy zawodnicy stworzyli dobre akcje każda z bramek padała praktycznie po dobrym naszym rozegraniu a nie po błędzie przeciwników.

Mam nadzieję, że w to sobotnie popołudnie daliśmy sporo radośni oglądającym nasz występ licznie zgromadzonych kibiców. Sami zawodnicy też byli zadowoleni z meczu, ale panowie czas zabawy minął w niedzielę nad ranem i tak jak zapowiadałem po tym schodzimy na ziemię a od wtorku ciężko pracujemy przed kolejnym meczem. Aha - jeszcze jedna uwaga dla osób niezbyt nam życzliwych - wcale nie chcemy awansować i nie napinamy się. Naszym celem kolejny raz jest utrzymanie się w "Okręgówce" ale przede wszystkim radość i satysfakcja z gry w piłkę, czyli z tego co kochamy!

• Komentarzy [11]
• czytano: [1154]
• DO